Mówiąc o przyrodzie używaj imion
Wszystko zależy od tego, jakiej nazwy użyjesz. No bo teraz tak, kiedy mówisz “robaki” i “glizdy” (swoją drogą nie ma czegoś takiego jak “glizda” poza naszym organizmem, a i u nas to glista. Glista ludzka.), to widzisz masę istot raczej obrzydliwych, z grubsza przypominających żuka gnojarza lub dżdżownicę albo wija. Generalnie kupa odnóży, czułków, jakiś dziwnych narządów. Obrzydzenie. Repulsja. W najlepszym (?) wypadku – obojętność.
Czy to pomaga? Niekoniecznie. Nigdy nie mówię robak, ani gorzej. Staram się mówić owad, pajęczak, mięczak, skorupiak. Jeżeli ogólnie. Jak jeszcze ogólniej to ewentualnie bezkręgowiec. Najlepiej jednak, kiedy znam jegomościa i mogę go nazwać konkretnie. “Z imienia” powiedzielibyśmy w antropocentrycznym świecie. Tego uczę również Antka.
Szacunek międzygatunkowy powinien wyrażać się również w języku. Języku precyzyjnym, inkluzywnym. Języku dostrzegającym.
W masie ginie wyjątkowość. Masę łatwiej odrzucić. Masę łatwiej brutalnie zaszufladkować, pozbawiając ją odcieni i wyrazu. Masie łatwiej nadać ton szarości.
Kiedy opowiadamy o przyrodzie korzystajmy z języka bliskości. Tylko będąc blisko dostrzeżesz ekspresję życia. Będąc blisko wychwycisz szczegóły. Będąc blisko opowiesz bardziej. Historie jednostek mają znaczenie również w świecie przyrody. I nie bój się tego. Opowiadając je zachowasz swoją podmiotowość, zachowasz swoje ludzkie JA i swoje miejsce. Po prostu dopuścisz bliżej inne istoty.
Nie bambinizuj przy tym. Szanuj prawa natury, zaakceptuj je. Po prostu stań blisko, zmień skalę, nazwij konkretnie to, co widzisz. Uszanuj.
Kiedy patrzymy na przyrodę i widzimy tylko zieloną masę – nie stanie się nic dobrego. Kiedy patrzymy na owady i widzimy tylko szarą pulsującą masę – nie stanie się nic dobrego.
Mówiąc o świecie używajmy imion. Mają moc.
Tym lasem! 🌳
Zobacz, jak śmieci wpływają na środowisko naturalne – ZOBACZ